Dlaczego wy nie bierzecie wcale pod uwagę tego iż event , dodatek , czy co kolwiek powoduje zaniedbanie upów i dalszego ciągu głównej fabuły .
Pomysł w miarę dobry lecz wymagający dużego nakładu prac .
Moim zdaniem lepiej by admini skupili sie na tym co ważne a nie na czymś mniej istotnym.
Mfo będzie rozwijane ale na wszystko czasu potrzeba .
I zastanawiam się nad jednym a mianowicie dlaczego 90% nowych propozycji non toper eventowych jest od graczy którzy dopiero zaczeli grac i nawet do Lange nie doszli
Popieram Nocnego. Lepiej na spokojnie niech pracują nad fabułą a później się pomyśli nad eventami. Jeśli o eventy chodzi to jakieś muszą być wymagane małej pracy bo spokojnie szybko się je zrobiło.
Po za tym znając życie będzie i tak wojna w mfo. Pomiędzy Oasis a Devos, tak jak miało to miejsce w mfov2. A jesli chcecie tak bardzo wikingów to w Nordi albo w Azard ( bo to lodowe miasta) można zrobić jako wioskę Wikingów. i będziecie mieć wszystko czego chcecie
Ale wiecie teraz to już połowa mfo jest zamulona jakąś wojną i teraz szukają tylko powodów
Na przyklad orki z majorki.
Event nie bardzo przemyslany, to nie jest gra tego typu, tutaj ratujemy brata, mamy scisle narzucona droge fabularna. Nie ma miejsca na wojny, slub (walentynki) jeszcze ujdzie, bo po drodze mozemy poznac jakas panne, ale wojna to za duzo. Tak jak w czolgach nie mamy czasu na ubieranie kota, tak w mfo nie mamy czasu na wojny.
Oj, nie zgadzam się tutaj chyba z niczym. Przede wszystkim, wojna w tej grze jest dużo bardziej naturalna niż ślub - ten drugi to jest standard w tego typu grach, stąd nie można mu się dziwić, ale ma dużo mniejsze powiazanie fabularne niż wojna.
W dużej ilości opowieści wykorzystujących topos podróży pojawia się wojna - szczerze mówiąc na ten moment tylko Forrest Gump mi przychodzi do głowy, ale to raczej chwilowe zaćmienie. To jest bardzo typowe, że chcąc gdzieś się dostać, zyskać czyjąś aprobatę itd. opowiadamy się po czyjejś stronie w jakiejś wojnie. Nie będę nawet pisać, że coś takiego jest w v2 (bo było), ale nawet tutaj już mamy tego zaczątki - mamy partyzancką wojnę między mieszkańcami a władzą, my pomagamy rebeliantom, żeby 1) zyskać informacje nt. Lewiatana, 2) dostać dynamit do otwarcia wejścia do Starej Kopalni. Niewykluczone, że będziemy potrzebować w przyszłości innego rodzaju wsparcia - w końcu Demon Ciemności jest potężny, pojedyncze siły mogą nie wystarczyć.
Niejasno napisałem, mój błąd. Chodzi mi o wojnę tego typu, jakieś walki między miastami, generalnie coś co zabiera sporo czasu. Mi od razu przychodzi na myśl, że jak wojna, to siedzenie w jakiś okopach, czy obleganie zamku. Są to czynności czasochłonne, a fabuła mfo, jeśli chodzi czas akcji, jest raczej krótka. Wychodzimy z domu się uczy, porywają brata, ruszamy dalej, naprawiamy portal, ruszamy dalej. Gdyby ominąć poziomy i upki, fabuła trwa kilka dni (do tego momentu). Pojawiają się tylko jakieś scenki w stylu "przyjdź za godzinę", "pogadamy jutro", coś takiego. Oblężenie miasta tu zwyczajnie nie pasuje, bo Ta(...) ucieknie z naszym bratem i już go nie dogonimy. Gdyby ta wojna miała się odbyć przy zakończeniu fabuły, tj. właśnie przy walce z tym demonem, to jest to bardzo dobry, banalny pomysł. Ale w tej propozycji chodzi o najazd wikingów z tak zwanej dupy, dodatkowo w każdym mieście. Na to raczej nie można się zgodzić.
Co do opowieści o podróżach to np. hobbit, taka wojna jak tam nie psuje fabuły, wręcz ciekawie ją rozwija. Dlatego mówiłem, że propozycja "nie bardzo przemyślana".
Wiesz a co jeśli np Tych Wikingów by nasłał Thanarg bo nie mógł się przedostać przez jakieś miasto i specjalnie zrobił tam wojnę by potajemnie przejść. Zawsze to Wikingowie mogą być po stronie Thanarga i by ruszyć w pogoń za nim musimy ich pokonać
Wszystkie minibossy i 90% questów są niezgodne z Twoją wizją zgodności fabularnej. Poza tym, oblężenie miasta do którego chcemy się dostać przecież spowolni też takiego Thanarga, nie? No i wojna to nie tylko oblężenia. Także krótkie epickie bitwy, w których nasza postać może zostać bohaterem, zyskać uznanie władz miasta i otrzymać dostęp do wyjątkowej jego części.
Trzeba też odzwyczaić się od tempa poruszania się po mapie. To normalne, że niektóre rzeczy są przyspieszone, inne nie. Film 170 godzin nie trwa 170 godzin. Cały kontynent przemierzony w 3 minuty? Prawdopodobnie samo przejście z jedno miejsca do drugiego zajmuje kilka tygodni, ale jest przyspieszone, za to spowolnione są momenty walk...
Po prostu nie bierzmy wszystkiego śmiertelnie dokładnie i poważnie
Niekoniecznie, minibossy i questy poboczne są jak ten ślub, coś umilającego grę, co może się zdarzyć, nie łamiąc tak bardzo fabuły. Przypominam, że w tej propozycji nie chodzi o krótkie epickie bitwy, a o wojnę, czyli obleganie, zdobywanie, bronienie miast. Dodatkowo motyw uznania władz miasta jest już wykorzystany (urkaden). Nie rozumiem o czym mówisz jeśli chodzi o ten czas, przecież napisałem "czas akcji", czyli 170 godzin filmu trwa w naszym świecie (mowa o mfo) 170 godzin, przyspieszenie niektórych scenek jest ok, oraz daje nam jakąś świadomość, która jest godzina na zegarku naszego pamperka w grze. Zadania główne, jak i poboczne trwają te kilka godzin, kilka dni (zadanie z córką typka z devos), więc całe ratowanie brata może trwać nawet kilka miesięcy, ale to całość, łącznie z pływaniem statkiem, czy bieganiem z miasta do miasta. Większy przestój (fabularny) spowodowany najazdem wikingów jest moim zdaniem nie na miejscu.
Podsumowując, wojna z tym całym demonem, na zakończenie fabuły, czy też nieznaczny nasz udział w jakiejś innej wojnie (np. w postaci jednej bitwy z siłami zua, zasadzki), na tak. Odcięcie się od szukania Nutrii na kilka fabularnych miesięcy, bo trzeba ratować wioskę przed wikingami, albo walczyć z gwardią analfabetyzmu (wojownicy z eterni), zdecydowanie na nie.